Trening w przerwie na lunch? Jak efektywnie ćwiczyć, mając w grafiku tylko 40 minut (Mistrzowska logistyka)
Współczesny świat korporacyjny i biznesowy narzuca nam zawrotne tempo. Praca, dom, zakupy, dojazdy, dzieci – często wydaje się, że doba jest z gumy, ale pęka w najmniej odpowiednim momencie. Wiele osób rezygnuje z aktywności fizycznej, tłumacząc się brakiem czasu po pracy lub zmęczeniem, które dopada ich wieczorem. Właśnie dlatego coraz większą popularnością w dużych miastach cieszy się koncepcja „Lunch Break Workout”, czyli szybkiego treningu w przerwie obiadowej.
To rozwiązanie idealne dla pracowników biurowych, którzy mają siłownię w pobliżu miejsca pracy. Pozwala ono „odzyskać” wieczór dla rodziny, a jednocześnie daje niesamowity zastrzyk energii na drugą część dnia. Ale jak to zrobić, by w 60-minutowej przerwie zmieścić dojazd, przebranie, trening, prysznic i jeszcze zjeść posiłek? Kluczem jest perfekcyjna logistyka i intensywność.
Strategia wojskowa: Logistyka to 80% sukcesu
Trening w czasie lunchu nie wybacza chaosu. Tutaj każda minuta jest na wagę złota. Aby to zadziałało, musisz stać się mistrzem organizacji.
-
Pakowanie dzień wcześniej: Torba musi być spakowana wieczorem i stać przy drzwiach lub w bagażniku. Rano, w pośpiechu, łatwo zapomnieć skarpetek czy ręcznika, co zrujnuje cały plan.
-
Kosmetyczka w wersji mini: Zamiast wielkich butelek z szamponem, miej przygotowany zestaw podróżny. Jeśli masz długie włosy, suchy szampon może być ratunkiem, który oszczędzi 15 minut suszenia.
-
Plan w głowie: Wchodząc na salę, musisz wiedzieć dokładnie, co będziesz robić. Nie ma czasu na błąkanie się między maszynami i zastanawianie się „co by tu dzisiaj poćwiczyć”. Miej plan w telefonie.
-
Posiłek potreningowy: Nie licz na to, że kupisz coś zdrowego w biegu. Miej przygotowanego szejka białkowego lub pudełko z obiadem, które zjesz przy biurku po powrocie.
Trening: Krótko, ale intensywnie (Metoda gęstościowa)
Mając 30-40 minut czystego czasu na ćwiczenia (odejmując czas na szatnię), zapomnij o długich przerwach na przeglądanie social mediów między seriami. Twój trening musi być gęsty. Najlepszym rozwiązaniem będzie trening obwodowy lub interwałowy (HIIT/Tabata). Polega on na wykonywaniu ćwiczeń jedno po drugim z minimalnymi przerwami (np. 30-60 sekund po całym obwodzie). Dlaczego to działa? Taki system pozwala utrzymać wysokie tętno przez całą sesję, co napędza metabolizm znacznie skuteczniej niż powolny trucht na bieżni. Wybieraj ćwiczenia wielostawowe – przysiady, pompki, wykroki, wiosłowanie, martwy ciąg. Angażują one wiele grup mięśniowych jednocześnie, dając maksymalny efekt metaboliczny w minimalnym czasie. Dzięki temu, wybierając siłownię blisko pracy, możesz w 45 minut zrobić trening, który normalnie zająłby półtorej godziny.
Reset dla mózgu: Fizjologiczne korzyści
Fizyczne korzyści (spalanie kalorii, budowa formy) to jedno, ale trening w środku dnia to prawdziwe zbawienie dla psychiki pracownika biurowego. Praca siedząca obciąża kręgosłup, a praca umysłowa „przegrzewa” neurony. Oderwanie się od monitora, zmiana otoczenia i wyrzut endorfin sprawiają, że na drugą część dnia wracasz z „czystą głową”. Zamiast walczyć z popołudniowym spadkiem energii (słynny „zjazd” insulinowy ok. godziny 14:00-15:00), jesteś pobudzony, dotleniony i bardziej kreatywny. Badania pokazują, że pracownicy aktywni w czasie lunchu są bardziej efektywni i lepiej radzą sobie ze stresem. To inwestycja, która zwraca się w karierze zawodowej.
Artykuł sponsorowany